W Aleppo jak u siebie. Opuszczamy Syrię.

26 07 2008
Kasa, która ma 2000 lat.

Kasa, która ma 2000 lat.

 

Przyjazd do Aleppo był trochę jak powrót do rodzinnego miasta. Znaliśmy już jego najważniejsze zakamarki, mniej więcej wiedzielismy jak się poruszać po gęstwinie budynków i pojazdów. Co ciekawe- autokar przywiózł nas do zupełnie innego dworca niz ten, który znaliśmy z naszego poprzedniego pobytu, na początku podróży w Syrii. Miejscowi także byli przekonani, ze jesteśmy tu pierwszy raz- znów wszyscy witali nas ?Welcome to Syria, welcome to Syria!?. Nie traciliśmy jednak czasu by wyjaśniać, że znamy dobrze tą miejscówę. A z nóg zwaliła nas opowieść napotkanego młodego Syryjczyka, który mówił, że w jego rodzinie jest kobieta która pochodzi z Francji i od 10 lat mieszka w Aleppo. Ona także codziennie słyszy ?Welcome to Syria?. Taaa… I jak tu na syryjskiej emigracji poczuć wreszcie, że jesteś ?u siebie??  

Sprzedawca herbaty- souq w Aleppo

Sprzedawca herbaty- souq w Aleppo

Dokopałem się też do malarskiej ciekawostki- na jednym z obrazów Leonarda Da Vinci przedstawiony jest Święty Hieronim, który ok. 373 r ne. wybrał się do północnej Syrii i pokutował na pustyni niedaleko dzisiejszego Aleppo. Kolejna historia, uświadamiająca, jak stare są kamienie, po których stąpaliśmy… Na rzeczonym obrazie Hirek jest dość wychudzony, my także czuliśmy się nieco zmęczeni miesiącem podróży, nie mogliśmy się doczekać powrotu do nasyconej zielenią drzew Polski.

Aleppo- cytadela

Aleppo- cytadela

Ostatni wieczór w Syrii spędziliśmy na miłej bibce, na którą zaprosił nas właściciel sklepu z antykami i biżuterią, mieszczącego się na pobliskim souq?u. Kupił dużo alkoholu (wreszcie miał się z kim napić), kilka kebabów z baraniny i zaprosił nas do swojego sklepu. Zostaliśmy obdarowani prezentami (?wybierzcie po jednym dla siebie?. ?a teraz wybierzcie po jednym dla waszych mam?) i całkiem miło spędzilismy czas. Fajne to pożegnanie z gościnną Syrią.

Aleppo

Aleppo

500 SP tzw. Exit fee (opłaty wyjazdowej) pozwoliło nam bezproblemowo opuścić Syrię. Na granicy spotkaliśmy tych samych celników, którzy witali nas w swoim kraju miesiąc wcześniej. Zatrzymaliśmy się też w tureckiej Antakyi, by zobaczyć miejsca w których nauczał św. Piotr i św. Paweł.

 

Tutaj rozkminiali św. Piotr i Paweł- Antakya, Turcja.

Tutaj rozkminiali św. Piotr i Paweł- Antakya, Turcja.

A wieczorem już siedzieliśmy w autokarze do Stambułu, który- by dojechać do miasta leżącego na dwóch kontynentach- musiał przemierzyć cały kraj. Muszę nadmienić, iż polecam ćwiczenia podczas postoju takiego autokaru. Kilkanaście godzin siedzenia może wyrządzić krzywdę wszystkim, nawet najzgrabniejszym nogom.

 



Palmyra. Kawał światowego dziedzictwa.

24 07 2008
A człowiek taki malutki  

Tetrapylon. A człowiek taki malutki

Palmiyra, Syria

Palmiyra, Syria

5:30 pobudka. Misja: Zwiedzić jak najwięcej w jak najniższej temperaturze. Warunki: Suchy, chłodny wiatr, jasne światło. Niezbędny ekwipunek: okulary, chusta i aparat z filtrem.

Początkowo byliśmy zaskoczeni porannym chłodem. Ale później odżyły nam w głowach informacje o tym czym jest amplituda temperatur na pustyni. Widzieliśmy że za dwie, trzy chwile, będzie tu masakrycznie gorąco. Nie zwlekaliśmy więc- poszlismy zwiedzać Palmyrę. O tym, czego mogliśmy się spodziewać, można dowiedzieć się z kryteriów UNESCO spełnianych przez to miejsce: I. “reprezentować arcydzieło ludzkiego geniuszu twórczego”, II. “przedstawiać ważną wymianę ludzkich wartości, na przestrzeni dziejów lub w obszarze danego regionu świata, w zakresie rozwoju architektury lub technologii, w sztukach monumentalnych, urbanistyce lub projektowaniu krajobrazu”, IV. “przedstawiać szczególny przykład typu budowli, zespołu architektonicznego lub technologicznego albo krajobrazu ilustrującego ważny etap (lub etapy) w historii ludzkości”. Smakowicie, prawda?

6:30 rano. Jeszcze wieje.

6:30 rano. Jeszcze wieje.

Arab Castle w tle.

Arab Castle w tle.

Arab Castle.

Arab Castle.

Wspomnieliśmy kilka postów wczesniej, że podczas podróży do Syrii mieliśmy szczęście zwiedzać zabytki tego kraju, począwszy od najmniejszych aż do tych najbardziej okazałych. Palmyra była ?naj? pod wieloma względami: najdłuższy trakt kolumnad, największa świątynia (Temple of Bel), najbardziej rozległa (50ha), największy tetrapylon, najostrzejsze słońce, najwięcej piasku w oczach, najwięcej zrobionych zdjęć, najwięcej wielbłądów, najwięcej pytań (a co jest tam? A tam? A jeszcze tam?) i… największa amplituda temperatur :) . Mnóstwo ciekawych historii kryje to miejsce- chociażby fakt, iż wspomniane zostało w Starym Testamencie (wówczas znane jako Tadmur), 2 tys. lat pne mówiono tutaj po Aramejsku (jakieś 250 km na północ Syrii jest wioska, gdzie językiem tym ciągle się mówi), przeszła z rąk plemion semickich do arabskich, później władana przez rzymskich cesarzy, wielokrotnie niszczona i najeżdżana. Swego czasu była częścią południowej odnogi Jedwabnego Szlaku.

Kefija i okulary- 'a must have'.

Kefija i okulary- bez tego zginiesz

Wielbłąd też może się przydac

Wielbłąd też może się przydac

Do dziś zachowało się sporo elementów, pozwalających wyobrazić sobie, jak wyglądało miasto za czasów swej świetności- wspomniana kolumnada, tetrapylon, teatr, grobowce (szczególnie w tzw. Dolinie grobów), pozostałości agory i piękne świątynie. W sumie zwiedzanie zajęło nam ponad 5 godzin. Ale spokojnie w Palmyrze można spędzić kilka dni, zobaczyć także Arab Castle i pojechać do Doliny Grobów. Do większości miejsc wstęp jest darmowy- ruiny miasta nie są otoczone żadnym płotem. Płaci się za wejście do większych światyń (np. Temple of Bel, 150SP) i grobowców. Nasze zwiedzanko skończyliśmy ok. 11 przed południem. Słońce robiło się coraz bardziej nieznośne, instynktownie zaczynaliśmy szukać miejsca by schować się przed temperaturą sięgającą pewnie 50 stopni. Przez chwilę koncentrowałem się na reakcjach mojego organizmu i zrozumiałem, jak powstaje pieczony kurczak. Czułem jak gorąco z zewnątrz sprawia, że wszystko, co jest na wyposażeniu ciała zaczyna się gotować, spiekać i wysuszać. Hmmm- pieczeń z Karola?

Nieopodal znajduje się centrum nowego miasteczka, gdzie można zaopatrzyć się we wszystko, co najlepsze w Syrii. Od płócien, ubrań i dzieł artystycznych, aż po syryjską kawę i przyprawy… zrobiliśmy porządne zakupy, używając wszystkich nabytych wcześniej umiejętności negocjacyjnych J Wynik był bardzo zadowalający!

Green?

Green?

Wielbłądzi chill.

Wielbłądzi chill.

O 13.15 siedzieliśmy już w autokarze, jadącym do Homs, a dalej- do Aleppo w północnej Syrii. Zasłony i szyby pancernej grubości chroniły nas przed masakrycznym gorącem które opanowało okolicę. Dzięki Bogu ?pulmany? (czyli te bardziej wypaśne autokary) są wyposażone w sprawną klimatyzację. Jazda o tej porze busikiem byłaby skazaniem siebie na ugotowanie zupy z własnych wnętrzności.

Temple of Bel, Palmiyra, Syria

Temple of Bel, Palmiyra, Syria

2 godziny jazdy przez pustynie były dobrym momentem, by zacząć podsumowywać całą naszą podróż. Przed nami było tylko Aleppo i podróz do Stambułu, by stamtąd wylecieć w kierunku Polski. Setki niesamowitych miejsc, dziesiątki wspaniałych poznanych ludzi. I kilku cwaniaków, których także wspominać będziemy z rozrzewnieniem…